Minimalizm,  Po mojemu

O oczyszczaniu przestrzeni życiowej

Ostatnio przypomniałam sobie o #MinsGame, (o której możesz poczytać tutaj) „grze” polegającej na pozbywaniu się zbędnych przedmiotów ze swego otoczenia… Bo każdy ma wokół siebie takie rzeczy, prawda? U mnie miarka się przebrała, kiedy urodziłam trzecie dziecko, a mieszkanie niestety nie chciało się rozciągnąć ani o jeden centymetr kwadratowy… (jakie to wredne z jego strony, prawda?)

MinsGame to trochę takie wyzwanie – dla mnie dosyć duże, ponieważ przez lata nazbierałam mnóstwo „przydasiów”, do których się przywiązałam albo po prostu przechowywałam na wieczne „bo kiedyś się przyda”. Ale do rzeczy.

U mnie wygląda to tak, iż postanowiłam przez 30 dni pozbywać się rzeczy, które już mi nie służą i kolejno będę je wyrzucać/oddawać/sprzedawać w zależności od stanu zużycia 😉 Czyli pierwszego dnia wysiudam (lubię to słowo :)) 1 rzecz, drugiego – 2 rzeczy, trzeciego – 3……, dziesiątego – 10….., dwudziestego szóstego – 26….. i trzydziestego dnia 30 rzeczy. Będę mierzyła się z tym przez równiutki miesiąc. Jak mówią sami twórcy MinsGame, niesamowite jest to, że przez zaledwie miesiąc można usunąć z domu prawie pół tysiąca zbędnych przedmiotów, wow!

Jednak by nie było zbyt pięknie, może się zdarzyć, iż w tym miejscu załączy się komuś myślenie w stylu: o rany, ilu rzeczy będzie trzeba się wyzbyć pod koniec miesiąca… na pewno nie dam rady tego ogarnąć… lepiej nie  będę nawet próbować… Stop! Zasada jest taka, że działam TU i TERAZ! Nie przejmuję się zniechęcającymi myślami! A jeśli miesiąc to zbyt długo, to może warto przeformatować to totalnie pod siebie i podjąć wyzwanie na przykład 10-dniowe (jeśli, powiedzmy, mieszkam u rodziców i dysponuję tylko własnym pokojem). Możliwości jest mnóstwo – wystarczy po nie sięgnąć, zamiast na dzień dobry szukać wymówek 🙂

To jak, wchodzisz w to? Masz odwagę opuścić swą strefę komfortu i sprawdzić się w oczyszczaniu otaczającej Cię przestrzeni? Ja rozpoczęłam swą przygodę w maju, ponieważ nie chciałam czekać na pierwszy dzień nowego miesiąca. Uważam, że jeśli rzeczywiście chcę coś zrobić, to do osiągnięcia celu nie jest mi potrzebne startowanie od pierwszego, od poniedziałku czy od czegoś tam jeszcze – takie przeciąganie i odkładanie w czasie jest jedynie wymówką od podjęcia konkretnego działania.

„Za rok będziesz żałować, że nie zacząłeś dzisiaj”

Karen Lamb

Odważyłam się dzielić tym również na blogu, ponieważ dziś z perspektywy czasu widzę, że udało mi się zainspirować kilka osób do działania. Być może zachęcę i Ciebie? Może zapragniesz na własnej skórze przekonać się, jak to jest? Gwarantuję, że niejedno Cię zaskoczy – nie tylko w kontekście przedmiotów wokół Ciebie… Dasz mi znać w komentarzu czy przystępujesz do akcji? Działamy razem?

Oczyszczanie przestrzeni życiowej – jak to ładnie brzmi, prawda? Dla mnie porządek wokół mnie = porządek w głowie. Może to brzmi jak banał… Ok, może to JEST banalne sformułowanie, ale niezwykle prawdziwe, zgodzisz się? Moim zdaniem natłok przedmiotów wprowadza do życia chaos. Oczywiście, każdy z nas jest inny i co innego go uszczęśliwia. Indywidualne podejście do tematu – to o to tutaj chodzi. Generalnie celem jest przygotowanie przestrzeni, która przyniesie KOMFORT. Dla mnie na przykład jedna ramka ze zdjęciami jest wystarczająca, a Ty możesz potrzebować ich kilku plus serwetkę i ze dwa storczyki, aby czuć się przytulnie w swoim otoczeniu. Obie opcje są w porządku! To Ty decydujesz, działaj!

3 komentarze

Skomentuj Sylwia Włodarczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *