Minimalizm

O oczyszczaniu przestrzeni z #MinsGame (cz. I)

„Jeśli zmienisz sposób, w jaki patrzysz na rzeczy, rzeczy na które patrzysz się zmienią”

Wayne Dyer

Może to dla Ciebie zbyt wiele.

Może Cię przeraża sama myśl o porządkowaniu, a może chcesz, ale się boisz?

Może tłumaczysz się brakiem czasu albo w ogóle nie dostrzegasz takiej potrzeby.

Może myślisz, że nie warto…

A ja dziś mówię, że naprawdę warto było obrać tę drogę. Oczywiście jestem bardzo subiektywna, ale… Biorąc pod uwagę, iż pokonałam tę drogę i dostrzegam, że zapoczątkowałam pewien proces. Określiłabym to „procesem zmiany”, ponieważ zmiana nie dzieje się „ot tak”.

Jeszcze dokładnie nie wiem, dokąd ta ścieżka mnie zaprowadzi, ale czuję, że jest to dla mnie dobre.

A Ty co dobrego robisz dziś dla siebie?

Ja zakończyłam 30-dniowe wyzwanie #MinsGame sukcesem. Przebrnęłam przez przeróżne kategorie RZECZY, przez różności, które czasami dosłownie zalegały upchnięte w szafie. Najczęściej okazywało się, że po prostu o nich zapomniałam… Tym prostsza okazała się selekcja używam – nie używam 😊

Mam w pamięci to uczucie, kiedy kolejne przedmioty opuszczają moje mieszkanie. Kolejne szafki zasługują na przegląd. Gdy odzyskuję przestrzeń. Kiedy czuję, jak dokonuje się we mnie przemiana, taki przełom życiowy, tak sądzę. Staję się bardziej systematyczna, „przydasie” oddelegowuję od razu, zaliczam do wyzwania tylko to, co znajdę w szufladach/szafach, co bez tego przeglądu tkwiłoby tam nadal, zapomniane. Przeznaczam kwadrans na kawę i wreszcie się relaksuję, ponieważ nic mnie nie rozprasza…

Zatem jeśli obawiasz się, iż wyzwanie zajmie Ci dużo czasu, to odsunę Twoje niepokoje na bok. Poza tym „brak czasu” jest jedynie wymówką (o czym wiem z autopsji…) Nie ma co szukać wybiegów i dłużej zwlekać. Wystarczy zacząć, zadecydować o tym pierwszym przedmiocie. A potem o dwóch. I pójdzie dalej samo, z dnia na dzień motywacja do działania będzie rosła! Naprawdę warto spróbować.

Mimo, iż na początku gdzieś z tyłu głowy kłębiły się pewne obawy o dni, które nadejdą później, a wraz z nimi „dni dwucyfrowe”, to liczba wyrzucanych (wyrzucam/ oddaję/ sprzedaję) obiektów zwiększała się delikatnie, stopniowo. Pierwszy tydzień to była pestka, drugi również jakoś minął, aż dopiero za półmetkiem stwierdziłam: no to zabawa się zaczyna! Pozbywać się około dwudziestu przedmiotów dziennie CODZIENNIE to – dla rasowego chomika- już jest coś! I chyba właśnie na tym polega wyzwanie, by troszeczkę się wysilić. I prawdą jest, że 30 dni może okazać się niewystarczające, ale dzięki temu jestem w stanie przynajmniej dostrzec pewne aspekty, a to na pewno mi nie zaszkodzi 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *