Autyzm

O tym, jak zawalił mi się świat

Czy wiesz jak to jest, kiedy świat wali się na głowę? Jak się czuje człowiek pozbawiony w jednej sekundzie wszelkich złudzeń i nadziei? Kiedy uświadamia sobie, że właśnie utracił kontrolę nad wszystkim i życie toczy się jakby obok?

Mój świat zawalił się dwunastego czerwca dwa tysiące jedenestego roku, kiedy po półtorarocznym okresie badań, testów i obserwacji zdiagnozowano u mojej córki spektrum zaburzeń autystycznych.

Byłam wstrząśnięta i nieprzygotowana na taką wiadomość. Oczywiście wcześniej były przypuszczenia i domysły, jednak zostawały regularnie spychane w „tył głowy”. I mimo tego, iż zdawałam sobie sprawę z odmienności mojego dziecka, nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Więcej – chyba nie chciałam nawet tego przyjąć do wiadomości. Gardło miałam ściśnięte, a do oczu napłynęły mi łzy. To był najgorszy dzień w moim życiu.

Katherine zachowywała się „inaczej”. Stała się zamknięta w sobie, przestała wołać „mama”, „tata”, nie przyjmowała moich czułości, przytulania, w ogóle nie interesowało jej otoczenie. Początkowo myślałam, że powodem może być pojawienie się na świecie mojej drugiej córki. Że może to po prostu szok dla półtorarocznego dziecka, ale kolejne miesiące mijały, a Katherinka w dalszym ciągu nie reagowała na swoje imię. Dalej układała zabawki, z obsesyjną wręcz dokładnością, w rzędach i liniach, dalej machała rączkami i potrafiła godzinami kręcić się w kółko.

Czułam się kompletnie bezradna. Nie miałam pojęcia co to dla nas oznacza, co to właściwie jest ten autyzm… Wychodząc z gabinetu lekarskiego dostałam adres strony www, gdzie  miałam szukać informacji… Byłam załamana i nie miałam pojęcia, co dalej.

Nie pamiętam już teraz ile czasu zajęło mi pozbieranie się i odnalezienie w nowej sytuacji. Był to na pewno długi proces, bo to nie problem, z którym wystarczyło się „przespać”. To nawet nie był „problem”! Raczej stan, sytuacja, którą miałam zaakceptować.

Ale jak się pogodzić z tym, że moja córeczka ma autyzm, kiedy zaburzenie to dotyka aż cztery razy częściej chłopców! Dlaczego akurat MOJA córka ma być tak wyjątkowa?! Dlaczego nas to spotyka? Czy to jest jakaś kara za coś? Tylko za co? A może nagroda? Może próba, której mam sprostać? A może to moja wina? Takie i podobne myśli mnie wtedy nachodziły. Mnóstwo pytań i wątpliwości. Bałam się, że moje dziecko nie zazna w życiu szczęścia, że będzie się czuło samotne… Wreszcie, że zostanie samo, kiedy mnie zabraknie, że nie poradzi sobie beze mnie.

Od tamtego czasu minęło siedem lat. Nikt nie powiedział, że będzie lekko…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *