Po mojemu

Postanowienia (nowo)roczne

            Jeśli spotykamy się w tym miejscu, to prawdopodobnie jest Ci po drodze z samorozwojem. Mnie jest – zastanawiam się nad sobą, analizuję, robię plany, działam… I dzięki temu zdobyłam wiedzę, że działanie na oślep nie przynosi mi upragnionych efektów. Jeśli masz podobnie, to sądzę, że z pomocą mogą przyjść właśnie postanowienia. W sumie mamy początek roku – dla tak wielu nadszedł wyczekany nowy początek… Moim zdaniem nie trzeba (pokuszę się o mocne słowa: nie należy) czekać, ciągle na coś czekać i odkładać tak naprawdę SIEBIE (zwlekając tracisz czas, a gdyby tak się dobrze zastanowić, to nie ma go zbyt wiele…) do przysłowiowego poniedziałku… No ale – stało się, przyszła kolejna szansa – łapmy ją! Postanowienia więc. Ale nie takie, które zapisuje się tylko po to, by kilka tygodni później o nich zapomnieć, ponieważ nie było z nimi po drodze, zabrakło czasu. Czy nie uważasz, że takie usprawiedliwianie się jest zwykłą ściemą?

„Mamy dość czasu, jeśli wykorzystujemy go właściwie”

Johann Wolfgang von Goethe

 

Sposoby, dzięki którym mi się udaje

           Dla mnie postanowienia, czy jak wolisz cele, pomysły, zamiary, nawyki muszą być dynamiczne, potrzebują „żyć”. Dlatego:

– nie wszystko na raz
Nie jestem pewna, co zadziała na Ciebie, ale dla mnie optymalne jest wprowadzanie jednego lub dwóch nowych nawyków co miesiąc. I pochwalę się, bo to się genialnie sprawdza – dwie czynności, które zapoczątkowałam w grudniu, dzisiaj nie sprawiają mi żadnej trudności, robię je automatycznie. Czy nie o to właśnie chodzi?

– nie czekam na „pierwszy stycznia”, na poniedziałek, na wieczne „jutro”
Jeśli chcę coś zrobić, to wstaję i robię 😉 A znasz Regułę Pięciu Sekund? Jeśli nie, to niebawem o tym napiszę.

– stosuję metodę „małych kroków”
Kiedy powiedzmy chcę wrócić do biegania, na początek wystarczy mi, że zrobię codziennie 10 tysięcy kroków. Albo 5. Albo w ogóle zejdę z kanapy i wyprowadzę się na 10-minutowy spacer… Rozumiesz na czym to polega? Czytałam o badaniach, które dowodzą, że nasz mózg broni się przed zmianą, w pewnym sensie nam „przeszkadza”. Dlatego robię wszystko, by przechytrzyć moją podświadomość 😉 Bardzo przyjemnie jest ten temat poruszony w książce Maurera.

– monitoruję moje postępy
Kontrola celów jest dla mnie ważna, a że jestem wzrokowcem, to bardzo dobrze działają na mnie wszelkiego rodzaju „habit trackery”, (udostępnię swój, kiedy przygotuję nowy na luty). Przy okazji są świetną przypominajką, zanim przejdziemy na „automat” 😉

Istotne jest, jakie cele wybierasz

            Najważniejszą, jak sądzę, sprawą jest to, aby to wszystko były TWOJE. Twoje własne, osobiste postanowienia, cele. Tylko wtedy mają szansę przetrwać cały rok, a nie tylko Nowy Rok 😉 Warto jest zadać sobie w duchu pytanie: ale po co ja to naprawdę robię? Kiedy w grudniu robiłam swoją „burzę mózgów”, obierając kurs na dobre rzeczy, brałam pod uwagę kilka aspektów:

– co pragnę rozpocząć, czego spróbować?
– co chcę podrasować, ulepszyć, a może robić częściej/więcej?
– czemu chcę się poświęcać mniej?
– czego chcę całkowicie zaniechać, bo może zajmuje mi tylko czas, przeszkadza?
– jakie działania wpłyną na poprawę mojego zdrowia?
– i samopoczucia?

– w jaki sposób mogę usprawnić swoje życie?
– co planowałam rok temu, a nie powiodło się? dlaczego?

Czasami po prostu TRZEBA…

            Z autopsji wiem, że przychodzi taki czas, kiedy TRZEBA coś zmienić. Decydują o tym aspekty zdrowotne czy inne życiowe sytuacje. I z reguły nie jest to przyjemne, ponieważ objawia się w najmniej oczekiwanym i najmniej odpowiednim momencie. Po co więc narażać się na takie „niespodzianki”? Jeśli Ty tak lubisz, to w porządku, jednak ja wolę wyznaczać własne ścieżki i nimi podążać. Bo życie jest podróżą i ode mnie zależy, jaki punkt docelowy obieram, jakie przystanki wyznaczam po drodze oraz jakie paliwo tankuję 😉 I pewnym jest, że czasami w trasie zdarzają się awarie, jednak w moim odczuciu lepiej jest być przygotowanym i mimo wszystko samemu podejmować wyzwania, świadomie decydować o zmianach. Iść własnym szlakiem, zamiast płynąć z prądem, natrafiając po drodze na przeszkody, które mogą nieźle poturbować. Oczywiście, nie na wszystko mamy wpływ… Jednak czy warto to zdanie traktować jako wymówkę?


A co Ty o tym sądzisz? Jakie są Twoje cele na 2022? Czy dasz się namówić na postanowienie, że nie zabraknie Ci czasu na Twoje postanowienia? 😉 Będzie mi bardzo miło, jeśli dasz znać, co sądzisz o tym tekście. Czy był dla Ciebie pomocny? A może warto go podać dalej, komuś kto akurat tego potrzebuje? Sprawisz mi ogromną radość zostawiając ślad swojej obecności tutaj lub odwiedzając mój profil na Instagramie. Tylko w taki sposób mogę się dowiedzieć, że do Ciebie trafiłam 🙂 Do napisania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *