„Z kamieni rzucanych ci po drodze pod nogi, zbuduj schody, które poprowadzą cię jeszcze wyżej”
Miguel de Molinos
Jest wieczór dwudziestego października. Dziś są moje urodziny. Nie ukrywam, że czekałam na ten dzień i miałam sporo planów. Chciałam zrobić coś tylko dla siebie, wyprowadzić się na spacer, poczytać przy kawie, zweryfikować moją listę celów… Zamiast tego straciłam czas w kolejce u lekarza z dzidziusiem, a urodzinowe śniadanie zjadłam bardziej w porze obiadu i wcale nie było takie urodzinowe… I choć mogłabym z tego zrobić tragedię i narzekać, na zmianę z rozpaczaniem, że przecież jak ci bliscy mnie traktują, że nawet tego wyjątkowego dnia, tego jednego, jedynego dnia w roku, nie mogę wyjąć kilku godzin dla siebie, to nie zrobiłam tego, nie pomyślałam w ten sposób. Bo co by mi to dało? Jeszcze więcej żalu i stresu? Nieee, dziękuję, nie trzeba mi tego.
„Nauczyłam się doceniać każdy dzień, kiedy (…) zaczęłam sama sobie wyznaczać cele, a nie przyjmować biernie, co przyniesie los”
Dorota Katende
Niestety, nie każdy o tym wie. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że nie zawsze czujemy to, co myślimy, że czujemy. Że nasze myśli to jedynie myśli, a nie fakty. Że rzeczywistość czasem jest inna, niż nam się wydaje. I nachodzi mnie taka refleksja, ileż sami możemy nasze życie uczynić prostszym, ile zmartwień sami możemy sobie odjąć, a dokładniej mówiąc po prostu nie tworzyć ich sobie…
Jeśli będę do czegoś podchodziła, jak do porażki, to najzwyczajniej porażką się stanie.
A chyba każdemu zależy, by jego życie było wartościowe, prawda? Czy nie przyjemniej jest każdy dzień czynić radosnym, udanym – mimo wszystko? Oczywiście, z całym szacunkiem i pokorą dla wydarzeń, na które nie mamy wpływu, uważam że na własne życie mamy większy wpływ niż niejednemu z nas się wydaje. I trochę słabo, gdyby z tego nie skorzystać, prawda? Dlaczego by każdego dnia, nawet na siłę, nie wyszukiwać choćby jednej rzeczy, zdarzenia, sytuacji… takiej „do poprawki”. Nad którą można się zatrzymać i przemienić ją w coś innego niż niepowodzenie czy porażka? Niech to będzie fart, zwycięstwo, szczęście, zbieg okoliczności, a nawet LEKCJA. Podobnie można spojrzeć na problemy, z którymi stykamy się na co dzień. Czy nie lepiej brzmi, jeśli zastąpi się słowo „problem” wyrazem „kłopot”? Czy nie brzmi od razu jakoś mniej drastycznie? Bardzo zachęcam Cię do takiego podejścia i niech od dziś te gorsze momenty będą jedynie lekcją albo wyzwaniem, zamiast totalną masakrą 😉
A co Ty o tym sądzisz? Jeśli nie cały dzień, to może choć jedno wybrane zdarzenie z całego dnia uda się przekuć na pozytywne? Jakże to poprawiłoby jakość naszego życia! Hm? Będzie mi bardzo miło, jeśli dasz znać, co sądzisz o tym tekście? Czy był dla Ciebie pomocny? A może warto go podać dalej, komuś kto akurat tego potrzebuje? Sprawisz mi ogromną radość zostawiając ślad swojej obecności tutaj lub odwiedzając mój profil na Instagramie. Do napisania!