„Potem lato przemija i przemija, a przyjeżdża październik. Czujesz zapach wilgoci,
Thomas Wolfe
czujesz nieoczekiwaną jasność, nerwowy dreszcz, szybkie wywyższenie, poczucie smutku i odejścia„
Nie ma jak ten nieopisanie spokojny łyk kawy w mleczny, październikowy poranek. Uwielbiam tak na spokojnie zaczynać dzień. Mimo, iż dni stają się szare i deszczowe, nie zrażam się tym, pogodzona z przemijaniem por roku. Myśli zwalniają, ustawiają się w wyznaczonym wedle własnego uznania porządku, a ja biorę wtedy głęboki wdech. Już wiem, że ten dzień będzie dobry, niezależnie ode mnie. Czasami w takich chwilach dochodzę do wniosku, że… Dochodzę do wniosku i nawet jestem w stanie wypowiedzieć to na głos, że jestem kreatorką mojego życia. Tak, moja rzeczywistość zależy ode mnie. Od tego, jak JA sobie to wszystko zaplanuję, poukładam i zarządzę. Inaczej nie będzie! Wszystko w moich rękach, więc czas się odważyć, by zacząć dobrze żyć. Choć oczywiście dla każdego może to znaczyć coś zupełnie innego. Dla mnie dobre życie to zadbanie, zaopiekowanie się na początek sobą, ponieważ to stąd czerpię siłę, by otaczać troską moich bliskich.
„Spoglądam na wewnętrzną stronę prawej dłoni, ubrudzoną długopisem… i uśmiecham się. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo brakowało mi takiego pisania. Na co dzień przecież stuka się palcami w klawiaturę, prawda? A tutaj nadszedł czas na napisanie czegoś w tradycyjny sposób. Jest moment na zastanowienie się, tę chwilę refleksji, zanim ręka dopisze to, co pomyślała głowa… Bardzo lubię te momenty… Niecodzienność…”
Czasami jednak życie daje w kość. Mimo zaklinania rzeczywistości, mimo wszystko… Bywa, że ten wyczekiwany początek miesiąca, w którym to wszystko ma się tak magicznie odmienić, okazuje się totalną masakrą. Nie
wiadomo skąd (no przecież, że nie wiadomo! 😉 ) nagle nakłada się na siebie tyle spraw, które potrafią skutecznie osłabić, ostudzić zapał, jeśli nie całkiem rozłożyć na łopatki. I dlatego uważam, że warto mieć swoją listę przeżyć. Do stworzenia takiej listy po raz pierwszy zainspirował mnie artykuł u Edyty Zając (jeden z nich możesz przeczytać tutaj). Później zaczęłam planować te działania mniej lub bardziej systematycznie, aż wreszcie dziś nadszedł czas, by podzielić się tym z Tobą. Zapraszam.
Czym ona w ogóle jest? Może zacznę od tego czym nie jest 😉
Lista przeżyć nie jest listą planów, celów do zrealizowania, nie jest listą „to do”. Nie jest obowiązkiem, czymś co powinno zostać wykonane, bo jeśli nie, to poniosę tego zaniedbania konsekwencje.
Tak więc lista przeżyć to dla mnie lista rzeczy, które robię dla siebie lub dla rodziny, sama albo z dziećmi, albo z całą rodziną. To coś, co nie musi zostać „odhaczone”, jednak wykonanie tego przynosi niewymierne korzyści. Dlaczego? Bo wreszcie zrobię coś dla
siebie! Coś dobrego dla siebie, co pozwoli mi zapamiętać ten czas, ocalić od zapomnienia – powtarzając za poetą. Pamięć to także zapachy – trudno będzie zapomnieć o tej aromatycznej kawie wypitej podczas jesiennego spaceru czy gorącej kąpieli z dodatkiem cynamonu. Takie małe przyjemności mogą zmienić tak wiele w każdym zabieganym dniu, tygodniu czy miesiącu. Pozwolą uchwycić ten często przeciekający przez palce czas. To jest mój sposób, a jeśli Ty uszczkniesz z tego coś dla siebie, będzie mi bardzo miło. Moje pomysły na październik widzisz na grafice powyżej, a jeśli potrzebujesz więcej inspiracji do zapisania własnych przeżyć, to ponownie odsyłam Cię do Edyty ♥
Będzie mi bardzo miło, jeśli dasz znać, co sądzisz o tym tekście? Czy był dla Ciebie pomocny? A może warto go podać dalej, komuś kto akurat tego potrzebuje? Sprawisz mi ogromną radość zostawiając ślad swojej obecności tutaj lub odwiedzając mój profil na Instagramie. Do napisania!